Data publikacji w serwisie: 12 paźdzernika 2021 r.
Trzeba fokusować się na targecie
Rozmowa z dr Małgorzatą Balcerzak, lektorem języka polskiego jako obcego zatrudnionym na Uniwersytecie Masaryka w Brnie.
Olga Bambrowicz: Pracujesz jako lektor języka polskiego w Brnie. W jaki sposób tam trafiłaś?
Małgorzata Balcerzak: Doktorat przygotowywałam na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Moją promotorką była znana bohemistka, która wcześniej także pracowała jako lektorka. Zawsze powtarzała, że musimy zadbać o swoją przyszłość i zachęcała wszystkich doktorantów do wybrania studiów podyplomowych związanych z nauczaniem języka polskiego jako obcego. Po jej namowach, chociaż z dużymi obawami, stwierdziłam, że spróbuję. I stało się. Dodam, że w trakcie studiów doktoranckich uczyłam języka polskiego prywatnie oraz współpracowałam z różnymi centrami edukacyjnymi. Coraz poważniej myślałam o tym, aby przyszłość zawodową związać z uczeniem cudzoziemców.
Olga Bambrowicz: I udało się.
Małgorzata Balcerzak: Tak, postanowiłam zaryzykować w momencie, w którym dowiedziałam się, że Uniwersytet Masaryka w Brnie poszukuje lektora języka polskiego.
Olga Bambrowicz: Rekrutację prowadziła NAWA?
Małgorzata Balcerzak: Wówczas zajmował się tym Departament Współpracy Międzynarodowej podlegający Ministerstwu Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Wysłałam papiery, przeszłam pomyślnie procedurę rekrutacyjną i okazało się, że uczelnia mnie zaakceptowała. Zapewne duży wpływ na tę decyzję miała znajomość języka czeskiego. Jednak w tamtym okresie wcale nie byłam dumna z tego, na jakim poziomie mówię w tym języku. Korzystałam z wszystkich dostępnych programów mobilnościowych, żeby mój czeski szlifować.
Olga Bambrowicz: Jak się pracuje w Czechach?
Małgorzata Balcerzak: To jest jedna wielka przygoda. Na początku myślałam, że łatwiej przyjdzie mi odnalezienie się w czeskich realiach. Teoretycznie wiedziałam, co mnie czeka: mieszkałam wcześniej w Czechach, korzystałam z wymian studenckich, miałam nawet wakacyjną pracę w Ołomuńcu, przez jakiś czas byłam w Pradze, potem krótko w Brnie… Realia mniej więcej były mi znane, ale czymś innym jest bycie studentem, a czymś innym odpowiedzialna praca lektora.
Olga Bambrowicz: Dlaczego?
Małgorzata Balcerzak: Ta praca to duże wyzwanie, a przede wszystkim ogrom nauki. Zaskoczeniem byli też studenci. Nie spodziewałam się, że spotkam tu tak wielkich polonofilów. Wiele słyszałam o tym, że lektor ma być niejako ambasadorem kultury polskiej. Tymczasem okazało się, że najlepszymi ambasadorami są nasi studenci, którzy przychodzą na studia ze sporą wiedzą i wyobrażeniami o Polsce.
Olga Bambrowicz: Jakimi na przykład?
Małgorzata Balcerzak: Myślą o Polsce w sposób bardzo romantyczny, czasem nawet majestatyczny (nie dotyczy to, rzecz jasna, wszystkich). Niektórzy poszukują w Polsce tego, czego nie otrzymują w swojej rodzimej kulturze, czyli traktują kulturę polską na zasadzie kontrastu. Bywa tak, że studenci łączą tę romantyczną perspektywę z pragmatyzmem, czyli przychodzą na zajęcia z języka polskiego po to, żeby wejść potem z większą łatwością na rynek pracy.
Olga Bambrowicz: W dzisiejszych czasach to chyba bardzo dobre podejście.
Małgorzata Balcerzak: Oczywiście. Nauczanie języka polskiego w kontekście nadchodzących wyzwań zawodowych to przyszłość tego kierunku, w to należy inwestować! Trzeba oswoić się z tym, że nie każdy uczestnik lektoratu języka polskiego w Czechach oczekuje „szkoły poetów”.
Olga Bambrowicz: Czego zatem studenci oczekują od lektoratu w kontekście przygotowania do czekającej ich kariery zawodowej?
Małgorzata Balcerzak: Przede wszystkim solidnego przygotowania merytorycznego. Oczywiście interesuje ich leksyka dotycząca pracy w firmie i kultury pracy. W przyszłym tygodniu na przykład będziemy na zajęciach biznesowych omawiać temat dress code. Te ćwiczenia poprowadzę na życzenie studentów, którzy są przeświadczeni, że ten dress code w Polsce jest nieco inny niż w Czechach.
Olga Bambrowicz: A jest?
Małgorzata Balcerzak: To bardzo relatywne. Rozmawiałam kiedyś ze studentami o tym, czy na zajęcia wolno przychodzić w dresie. Moje stanowisko było takie, że bardziej interesuje mnie, co student ma w głowie, a nie to, jak jest ubrany. Ale padały z sali głosy, że student powinien, podobnie jak wykładowca, dbać o swój wygląd. Zetknęłaś się kiedyś ze stereotypem Czechów przychodzących do pracy w kapciach?
Olga Bambrowicz: Oczywiście.
Małgorzata Balcerzak: W mojej praktyce nie jest to zbyt powszechne. W obrębie uczelni, na której pracuję, można mówić o dress code charakterystycznym dla poszczególnych kierunków. Inaczej ubiera się student prawa, inaczej student filozofii.
Olga Bambrowicz: Wróćmy do oczekiwań studentów przychodzących na kurs polskiego na uniwersytecie.
Małgorzata Balcerzak: Studenci oczekują coraz większego wsparcia w zakresie nauki specjalistycznych odmian polszczyzny. Potrzebują przygotowania do rozmowy kwalifikacyjnej i warsztatów związanych z tworzeniem tekstów użytkowych, jak na przykład życiorys i list motywacyjny. W odpowiedzi na te potrzeby organizujemy wykłady dotyczące umów cywilnoprawnych i ich ekwiwalentów w prawodawstwie czeskim, a także staramy się pokazywać różnice i podobieństwa między czeskim a polskim rynkiem pracy. Zajęcia mają jasno określony cel, ale mam cały czas poczucie, że to jednak wciąż za mało. Muszę zaznaczyć, że na Uniwersytecie Masaryka lektorat związany z językiem specjalistycznym to tylko drobna część większego organizmu, na który składają się także zajęcia z przekładu (prowadzone przez doświadczonych tłumaczy, m.in. dr Renatę Putzlacher-Buchtovą oraz dra Romana Madeckiego), a także wykłady z zakresu prawa i ekonomii (prowadzone dzięki współpracy z konsulem honorowym, doc. Petrem Mrkývką, związanym z Wydziałem Prawa) i ruchu turystycznego (zajęcia prowadzone przez mgra Michała Przybylskiego).
Olga Bambrowicz: Czy studenci myślą poważnie o pracy w wielonarodowym środowisku, w którym znajdą się także Polacy?
Małgorzata Balcerzak: Tak. Większość decyduje się na to, żeby zostać w swoim kraju, by pracować z językiem polskim. Oczywiście pojawiają się też osoby, które planują wyjechać do Polski i tam pracować z językiem czeskim lub słowackim. Warto zaznaczyć, że studenci Uniwersytetu Masaryka to nie tylko Czesi, ale w dużej mierze również Słowacy i Ślązacy.
Olga Bambrowicz: To zapewne kreuje ciekawe sytuacje dydaktyczne.
Małgorzata Balcerzak: Tak. Ta sytuacja ma swoje bardzo dobre strony.
Olga Bambrowicz: Jakie na przykład?
Małgorzata Balcerzak: Student słowacki uczący się w Czechach zwykle już uczestniczy niejako w programie mobilnościowym. Aby kontynuować edukację, musiał wyjechać ze swojego kraju. Pojawia się w nim więc odwaga do tego, aby podjąć wyzwanie, ruszyć się z miejsca, pokonać własne lęki. Osobom z takimi doświadczeniami łatwiej jest potem wyjechać do Polski.
Olga Bambrowicz: Co jest dla studentów najciekawszym doświadczeniem podczas takich wyjazdów?
Małgorzata Balcerzak: Wiele emocji budzi zawsze korpomowa. To również dlatego studenci bardzo się cieszą, kiedy przyjeżdżają do nas stażyści z Polski. Korzystamy z tego, że wielu z nich pracowało wcześniej w korporacjach i prowadzimy konwersacje z wykorzystaniem słownictwa korporacyjnego. Kiedyś na przykład przyjechał do nas absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego (ukończył bohemistykę oraz administrację). Opowiadał o swoich doświadczeniach związanych z pracą w firmie windykacyjnej, a potem prowadził lekcję dotyczącą właśnie wspomnianej korpomowy.
Olga Bambrowicz: Jaka była reakcja studentów?
Małgorzata Balcerzak: Byli zachwyceni. Oni wiedzą, że, jak to się mawia w korporacjach, muszą się fokusować na targecie. Ostatnio przeczytałam też na pewnej stronie internetowej dotyczącej poprawności językowej takie ładne zdanie, które jest parafrazą znanego powiedzenia: kto sieje asapy ten zbiera fuckapy. I myślę, że to zdanie muszę koniecznie pewnego dnia wykorzystać na zajęciach. Ono pokazuje, że w nauczaniu języka polskiego ważny jest zarówno pragmatyzm, czyli ta kompetencje związana z wejściem na rynek i odnalezieniem się w świecie biznesu, jak też kompetencja kulturowa, czyli umiejętność rozpoznawania pierwowzorów, źródeł parafraz. One pojawiają się często na przykład przy okazji zajęć poświęconych reklamie. Podkreślam wtedy, jakie to ważne, aby rozumieć sens, znaczenie i pochodzenie pewnych zwrotów. Dla mnie samej bardzo istotne jest, aby w nauczaniu eksperymentować, szukać nowych dróg i znaleźć sposób na połączenie Czesława Miłosza z korpomową.
Olga Bambrowicz: Udaje się to?
Małgorzata Balcerzak: Oto najlepiej zapytać moich studentów. Cały czas powtarzam im, że praca z językiem polskim to nie tylko odbieranie telefonów i pisanie e-maili, ale także rozmowy z Polakami. A podczas tych rozmów trzeba kod kulturowy rozpoznać i zareagować na niego, więc nie powinni się denerwować, kiedy rozmawiamy np. o „Dziadach”.
Olga Bambrowicz: A denerwują się?
Małgorzata Balcerzak: Nie wszyscy. Dla niektórych to jest bardzo przyjemna lektura.
Olga Bambrowicz: Często eksperymentujesz na zajęciach?
Małgorzata Balcerzak: Staram się jak najczęściej. Z różnymi efektami. To nie jest tak, że wszystko udaje się od razu. Muszę liczyć się z tym, że pewne rozwiązania czy metody nie sprawdzą się w konkretnej grupie, więc w tę pracę też wpisane jest ryzyko niepowodzenia, z czym trzeba się oswoić. Czasem zastanawiam się,czy moi studenci są świadomi tego, że eksperymentuję. Bo zajęcia poświęcone językowi biznesu i ekonomii często są takim polem minowym. Nie chcę powiedzieć, że jest jak w laboratorium. Wolałbym powiedzieć, że to jest taka praca trenera, selekcjonera.
Olga Bambrowicz: Eksperyment kontrolowany?
Małgorzata Balcerzak: Coś w tym stylu.
Olga Bambrowicz: Możesz podać przykład jakiegoś eksperymentu dydaktycznego, który ostatnio przeprowadziłaś na swoich studentach?
Małgorzata Balcerzak: Takim eksperymentem były zajęcia dotyczące rozmowy kwalifikacyjnej. Jak wyglądały? Po prostu przeprowadziliśmy prawdziwe rozmowy. A w ich trakcie pojawiały się bardzo ciekawe pytania. Na przykład: „Ma pani do dyspozycji tylko gumy orbit i podręcznik języka polskiego dla początkujących. Co z tego pani stworzy w ramach projektu dotyczącego pracy z klientem z Polski”.
Olga Bambrowicz: I co proponowali?
Małgorzata Balcerzak: Jedni na przykład wymyślili, że sprawdzą, czy Polacy będą w ogóle umieć się posługiwać językiem polskim, czyli użyją podręcznika. Inni mieli bardziej oryginalne pomysły. To moje eksperymentowanie nie polega na tym, że wprowadzam radykalne i widowiskowe metody pracy. Raczej biorę materiały autentyczne i sprawdzam na studentach, czy są to przydatne pomoce dydaktyczne, w jaki sposób można je wykorzystać. Taki eksperyment kontrolowany jest dużą szansą dla lektoratów w Czechach, ponieważ bardzo brakuje nam materiałów do nauki pewnych obszarów słownictwa, zwłaszcza na poziomie B2 i C1. Tutaj lektor musi naprawdę nagimnastykować się, znajdować takie rzeczy, które zainteresują studentów. I dlatego też cieszę się, że udało nam się zrealizować nasz polsko-czeski projekt. Mam nadzieję, że materiały do nauki języka specjalistycznego, które udało nam się wypracować, w pewnym stopniu uzupełniają tę lukę.